28 lutego 2013

Ja zasłonić rury od kaloryfera ?



Ola z bloga apetyczne wnętrze poruszyła bardzo fajny temat!!
Prawie każdy w domu ma takie miejsce, że nie można nic powiesić, postawić lub wyeksponować. 
 Są to miejsca gdzie stoją kaloryfery lub podłączone do nich rury, które
biegną najczęściej po ścianach i wcale ich nie ozdabiają:)




Ale można temu zaradzić. Ja zamówiłam półki na książki na wymiar wolnej przestrzeni pomiędzy rurami. Mój M je zamontował. Kupiłam lampki LED w IKEA i świecą nam codziennie wieczorem na nasz księgozbiór ha,ha,ha..


Prawda, że nie widać? No może troszeczkę. :)

Pozdrawiam, Beata



26 lutego 2013

Sklepik "after better"

W związku z tym, że pytacie mnie czy sprzedaję swoje prace, 
postanowiłam dać szansę tym przedmiotom, a jednocześnie zadowolić Wasze gusta.
Założyłam mały sklepik z moimi i nie tylko, skarbami.
Logo jest proste, ale właśnie takie miało być. 
Pomagała mi przy nim moja koleżanka, która ma małego synka, a jednak nie odmówiła mi pomocy.

WIELKIE DZIĘKI MOJA DROGA!!!!!!!!!!!!


Sklepik nazwałam "after better" bo mam nadzieję, że wynalezione na starociach przedmioty, 
potem odnowione i przetworzone przeze mnie, będą ładniejsze i przydatniejsze.

Na początek przedmiotów nie będzie wiele, ale:
- jeśli chcecie odnowić jakiś przedmiot,
- jeśli macie pomysł na zmianę ulubionego skarbu,
- jeśli szukacie wymarzonego przedmiotu,

to napiszcie proszę do mnie sklepikafterbetter@gmail.com  
 A ja postaram się Wam pomóc :)

A może będziecie chcieli kupić te przedmioty, które właśnie znajdą się aktualnie w naszym sklepiku.
Serdecznie zapraszam,
(tylko na początek dajcie mi chwileczkę na rozruch). 

Mam nadzieję, ze taka forma będzie dla moich wiernych zaglądaczy użyteczna.

Serdecznie pozdrawiam, Beata




25 lutego 2013

Stół lata 20 cz. I

Tak jak wspominałam w poprzednim poście, 
zabrałam się za odnawianie starego stołu prawdopodobnie z lat 20.
Ale zanim pokażę Wam moje kolejne wyzwanie, muszę wspomnieć, w wielkim!!!!! skrócie o naszych problemach z internetem. 
Chcieliśmy zwiększyć prędkość naszego internetu, chociaż nie było takiej potrzeby. 
Ale jak to człowiek ma w naturze, jak coś jest tylko droższe o 3 zł a szybsze trzy razy to pragnie mieć to natychmiast:(
I w tym przypadku też tak było. Mąż zadzwonił do naszego operatora, umówił Pana instalatora i już. Przyszedł Pan instalator, odłączył wszystkie kabelki, podłączył coś nowego i okazało się, że internet będzie tylko stacjonarny !!!!!!!
Jak to???????? A Wi-Fi????????
Na to pan odpowiada: trzeba dokupić nowy ruter, sprowadzić informatyka, żeby dostosował wszystkie parametry. O MAMO!!!
Poprosiliśmy Pana instalatora, by przywrócił nasz stary internet. Miało być tak fajnie, a było jak zwykle. 
Ale to nie koniec! Po trzech dniach nagle internet nie działa. Mąż dzwonił od jednej Pani do drugiej i nikt nie wiedział dlaczego nas odłączono. Okazało się, po dwóch dniach, że operator wysyłając Pana Instalatora rozwiązał w systemie naszą starą umowę, a my nowej nie podpisaliśmy. I masz babo placek!
Czekaliśmy jeszcze kolejne dwa dni, by przywrócili nam łącze zgodne ze starą umową.
Morał jest taki: 
Jeśli nie podpisałaś nowej umowy, to sprawdź czy poprzednia nadal jest aktualna!!!!!
***

Tak jak wspominałam na początku posta, zabrałam się za odnowienie starego stołu. 


Stół jest dębowy, po rozłożeniu na 10 osób. Blat jest prostokątny z zaokrąglonymi rantami. Stół spoczywa na czterech kwadratowych, pięknie zakończonych nogach. Nogi połączone są dekoracyjnym krzyżakiem. Stół jest rozkładany w bardzo prosty sposób, wystarczy z dwóch stron wysunąć dodatkowe blaty spod głównego. Naprawdę jest ciekawy i bardzo ładny.
Niestety jest bardzo zniszczony:(
Ma popękane łączenia i nogi. Poodklejany fornir na nogach. 
A ja zawszę wolę reanimować stary niż kleić nowy.


Ma bardzo zniszczony blat. I nie ma jak go uratować. 
 Wiec trzeba będzie zerwać stary fornir i położyć nowy!



 Wyczyścić wszystkie części, skleić nogi i pouzupełniać ubytki.



Tak naprawdę największe wyzwanie to będzie położenie nowego forniru na blacie stołu. 
Ale myślę, że z pomocą mojego M. będzie łatwiej. Co cztery ręce to nie dwie.
 I jak zwykle, jak tylko będę miała rezultaty pierwszych prac, natychmiast Was o tym poinformuję :)

A tymczasem życzę miłego tygodnia.
Beata



20 lutego 2013

Penne ze szpinakiem i łososiem

 
Trochę już tęskinię za wiosną. :(
Lubię zimę, ale TYLKO gdy jestem na nartach w górach.
W mieście zimowa aura jest uciążliwa, szczególnie na ulicach. Wieczne korki i mnóstwo błota.
 
Zaplanowałam, że na poprawę nastrojów moich domowników, zrobię pyszną kolację.
Kupiłam świeży szpinak, wędzonego łososia w kawałku i penne, a co!
 
 
 
Jest to jedno z prostrzych dań, które często przygotowuję właśnie latem.
 
Podczas gdy gotuję makaron w osolonej wodzie, przygotowuję inne składniki.
 Na rozgrzaną patelnię wylewam olej z oliwek ( około 2-3 łyżki)
i od razu wrzucam umyte i wysuszone liście szpinaku.
Potem dodaję rozgnieciony czosnek ( nie lubi jak się go długo smaży) i na sam koniec rozdrobnionego łososia.
Doprawiam przed podaniem, ponieważ ryba jest słona.
Po ugotowaniu penne al dente, dodaję go do szpinaku i ryby.
Mieszam.
Po wyłożeniu dania na talerz, posypuję drobno startym parmezanem a dla dekoracji polewam kropekami oliwy z oliwek. Mniam!!
 
Serdecznie polecam, bo warto.
 
A tak z innego garnka, to zaczynam następny mebel. To dopiero będzie wyzwanie!!!!!
 
Miłego dnia, B
 
 
 


16 lutego 2013

Stolik ze starej walizki

Dawno nie było nic z działu recyklingu. 
Zawsze mam dużo pomysłów w jaki sposób można tchnąć życie w dany przedmiot, ale niestety nie mam dużo czasu na realizację. Jest tyle możliwości by wykorzystać stare przedmioty. I właśnie dzisiaj wpadłam na pomysł, żeby ze starej walizki zrobić stolik na przydasie lub książki przy łóżku w sypialni. 


Walizkę mam od dawna, a właściwie mam ją od urodzenia. 
Odkąd pamiętam była w domu moich rodziców, potem wzięłam ją do swojego mieszkania, ponieważ były tam moje zeszyty z podstawówki. 
O rany! to było tak dawno. :(
Pomyślałam, że zamiast stać w piwnicy może przydać się jako fajny stolik. 
Mój M pociął stolik z nogami z lat sześćdziesiątych i przykręcił je do dna walizki. 


Ja wyczyściłam metalowe części specjalnym płynem a potem całą walizkę natłuściłam bezbarwnym woskiem żeby nadać jej połysku. 
Walizka jest ze skóry, więc po wypolerowaniu jej ręcznikiem frote, wygląda zdrowo i świeżo.


Taki recykling to sama przyjemność. :)
Achaaa, zapomniałam wspomnieć, że ta walizka jest z FABRYKI NR 12. 
Szukałam w internecie, co to znaczy? Ale niestety nie znalazłam.....
Jeśli macie informację na temat tej fabryki, prześlijcie mi proszę.


W środku nic nie robiłam, bo trochę szkoda mi tego stempla. To zawsze jakiś kawałek historii.
Teraz walizka przyda się jako stolik a jednocześnie pudło na rzeczy, które właściwie nie mają swojego miejsca. Ponieważ nie mam sypialni, ustawię stolik w korytarzu.


Będzie można wrzucać do środka ulotki, faktury i gazetki, które wiecznie nie mają swojego miejsca.
Wiem, niestety co jakiś czas będę miała robotę, by te papiery posegregować:(
Ale przynajmniej nie będą zaśmiecać naszego mieszkania.

Miłej niedzieli, Beata


10 lutego 2013

Witryna kuchenna a może "górka"? cz. IV ostatnia

Dzisiaj skończyłam odnawianie mojej witryny. Końcowa praca nad meblem jest przyjemnością a zarazem rodzi mały żal, że to już koniec spotykania się z nim:(.
Trochę przyzwyczajam się do swoich mebelków podczas ich "renowacji" hahaha.....



Dzisiejsza praca to tylko wygładzanie, bejcowanie i woskowanie. Prawda, że łatwe?!
Wygładzałam metalową, drobną watą, by wyrównać jeszcze nierówności.


Potem oczywiście bejcowanie. Jeśli jest ładne drewno można podkreślić jego wygląd tylko woskiem. Wosk może być bezbarwny albo barwiący mniej lub bardziej. By uzyskać kontrast, położyłam bejcę na zewnątrz, ponieważ wewnątrz witryna jest wybielona specjalną pastą do wybielania drewna. 
A w jaki sposób to robiłam jest TU
Potem zabezpieczyłam drewno barwiącym woskiem. Po nałożeniu wosku drewno zdrowiej wygląda. To tak jak my kobiety nakładamy balsamy na naszą skórę by świeżo wyglądała. :)
 I to właściwie wszystko! Jutro tylko wezmę stary, niepotrzebny ręcznik i wypoleruje nawoskowaną powierzchnię, by trochę nadać połysku. I już!


 W środku poustawiałam foremki z ceramiki, które dostałam od przyjaciół na urodziny.
 Foremki są z przepisami na zapiekany makaron.
Przyznam szczerze, że jeszcze nic w nich nie piekłam, 
ale na pewno nadrobię kuchenne prace już niedługo!!!!!!


I jeszcze parę fotek......

 

 A pamiętacie jak wyglądała?


A teraz jest TAKA!


Mam nadzieję, że Wam również się podoba. 
Myślę, że odmłodziłam ją o jakieś paręnaście lat.
I o to chodziło!!!!!!!!

Życzę Wam miłego tygodnia. Beata



4 lutego 2013

Już wróciłam

Bardzo przepraszam Was wszystkich, że nie odzywałam się tak długo. Najpierw grypa, która unieruchomiła mnie tuż przed wyjazdem w góry. Nie byłam w stanie wstać z łóżka, by cokolwiek zrobić. 
Wyjeżdżałam wraz z rodziną i nie miałam siły się spakować. To był okropny czas dla nas wszystkich. 
Grypa dopadła nas tuż przed wyjazdem na narty. Jeszcze dzień przed wyjazdem nie byłam spakowana, nawet nie miałam przygotowanych rzeczy takich jak: narty, buty czy kaski narciarskie. Leczyliśmy się wszystkim co się da, ale najlepsza była herbata z imbirem.


Następnego dnia wszyscy jechaliśmy jak na ścięcie. 
Czekaliśmy cały rok, by jeździć na nartach, a tu grypa!!!!!!!!!
O nie, nie daliśmy się. Pojechaliśmy, słabi i nieprzytomni.
Ale następne dni w Alpach były super. Klimat gór i czyste powietrze było dla nas najlepszym lekarstwem.
Oczywiście nie byliśmy w pełni sił, ale każdego dnia było lepiej. Chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej tras i zdobyć jak najwięcej gór. I udało się. 


 A ta w zielonym to ja. :)
Pogoda była przepiękna, trasy szerokie i super przygotowane. Marzenie.






Myślę, że do tej pory nie jesteśmy w pełni zdrowi. 
Strasznie kaszlę jeszcze dzisiaj, ale wyjazd był ekstra!!!!!
Jutro do pracy, a w tygodniu zajmę się do końca moją witryną:)

Pozdrawiam Was bardzo gorąco.
AAAAAA, dziękuję za życzenia urodzinowe. Było mi bardzo miło.
Beata