23 stycznia 2015

Niecodzienne gotowanie

 
Jak już wspominałamw poprzednim poście, miałam okazję być przy superaśnej sesji Mojego Mieszkania w restauracji Focaccia w Warszawie. Razem z Anią z bloga  Słodkie niebo i szefem kuchni restauracji Focaccia przygotowaliśmy parę szlachetnych pomysłów na walentynkową kolację. Praca w tak zacnym i niesamowicie miłym towarzystwie to sama przyjemność.
Oczywiście miałam tremę, bo przecież nie biorę udziału w takich sesjach codziennie. Ale przemiła atmosfera, sprawiła, że czułam się jak wśród przyjaciół.
 
 


 
 
 
Po sesji sam szef przygotował dla nas różnego rodzaju pizze. Były przepyszne. Jeśli tylko będziecie w Warszawie to mogę z czystym sumieniem polecić tą włoską restaurację.
Moja ulubiona to z szynką prosciutto, rukolą i suszonymi, koktajlowymi pomidorkami.
Mniam....
 

 A tu mała niespodzianka :) Pracowaliśmy na desce after better !!!
 
Było super, jak mówią dzieciaki, przeżyłam fajną przygodę i chciałam podziękować wszystkim: Dorocie Jaworskiej (Redaktor naczelny) Elizie Mrozińskiej (stylistka), Dagmarze Gołębiowskiej (fotoedytorka), Łukaszowi Toczek (szef kuchni restauracji FOCACCIA), Konradowi Kalbarczyk (fotograf) i Ani Król (blog Słodkie Niebo). Było fajowo :)
 
Chciałam podziękować Wam wszystkim kto zagląda i czyta Hungry for ideas.
Dziękuję za miłe słowa pod ostatnim postem.
Każdy komentarz ma dla mnie ogromne znaczenie.
Dziękuję że jesteście!
 
Ściskam,
Beata
 





16 stycznia 2015

Dobre wspomnienia.....


Kochani, nie było mnie chyba wieki, ale kiedy ktoś bardzo bliski choruje a potem odchodzi wszystko inne schodzi na drugi, inny tor. Długo myślałam nad tym czy poruszać ten temat, ale skoro opisuję na Hungry for ideas swoje radości i słabości to powinnam chociaż w kilku słowach napisać co czułam w ostatnich dniach. Po utracie kogoś bliskiego czuję się jak dziecko we mgle. 
Nagle nie ma kogoś kto był przez całe moje życie.......
Pozostały tylko wspomnienia, te dobre, niezapomniane.....
I w całym tym smutku, żalu znajdujemy siłę by opowiadać radosne scenki z naszego życia. Wspominamy nasze potknięcia, śmieszne sytuacje, nawyki które dotyczyły nas i nieobecnej już osoby. Chcesz by czas się cofnął, by można wiele rzeczy zrobić inaczej, lepiej, tylko po co? 

Dzisiaj oglądam zdjęcia i wspominam. Uśmiecham się przez łzy......
I jest mi dobrze, że dzielę się z tym z Wami.
Dlaczego? Tego nie wiem....


Jedno tylko wiem, była super MAMĄ!

I szkoda, że nie zobaczy lutowego numeru "Moje Mieszkanie" bo pewnie głośnymi okrzykami czytałaby każdy kawałek artykułu.
Więcej o byciu częścią zespołu "Moje Mieszkanie" napiszę następnym razem.

Trzymajcie się,
Beata



5 stycznia 2015

Metamorfoza krzeseł


To mój pierwszy post w Nowym roku ale nie będę rozpisywać się co mi się udało zrobić w minionym a co planuję w 2015. Niech to będzie rok niespodzianek i spontanicznego działania :) Mam nadzieję, że z takim podejściem będzie trochę optymistycznie :)) 
Natomiast bardzo chciałam Wam podziękować za wszystkie życzenia
 i świąteczne i noworoczne. 
Jesteście kochani! to takie miłe mieć tylu dobrych znajomych.....

Dzisiaj pokarzę Wam jak zmieniliśmy stare, polskie, bukowe krzesła. 
Piszę zmieniliśmy, bo bez rąk i pomysłów mojego M nie poradziłabym sobie za nic :)
Na prośbę koleżanki odnowiliśmy je trochę inaczej niż zwykle. Bardzo chciała by nowe krzesła  pasowały do białej, prowansalskiej kuchni.



 Wyglądały tak:



 Trochę poprzecierane :)




 Więc oczyściłam je do końca z wierzchniej warstwy. Nie wiem co to było ale najprawdopodobniej lakier bo strasznie pyliło.


 Potem posklejałam nogi, które trochę swoje przeszły , hihiiii...


 Następnie wycięłam nowe siedzisko i oparcie na podstawie starego wykroju.
Wymieniłam gąbki. Na siedzisko dałam grubszą.



 Pomalowałam, poprzecierałam (na prośbę właścicielki) i zabezpieczyłam bezbarwnym woskiem.




Teraz wyglądają tak :)





Niestety zrobiłam bardzo mało zdjęć, a te co mam są trochę nieudane. 
Najważniejsze, że właścicielka jest zadowolona. 

Ściskam Was bardzo mocno,
Beata