29 września 2015

Zwykłe krzesło

 
Mam nadzieję, ze Was nie zanudzę. :)
Będzie dużo zdjęć bo chyba one najbardziej pokazują metamorfozy moich staruszków.

A odnawianie tego krzesła nie było łatwe jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.
Krzesło pomalowane białą farbą wystarczyło tylko wyczyścić, oszlifować i zabarwić według własnego gustu.
Niestety nie było łatwo :(




 
Krzesło nosiło na sobie trzy warstwy. Pierwsza była czerwona :) druga kremowa i dopiero trzecia była biała. Kiedy nakładałam chemiczny preparat by "zmarszczyć" farbę, schodziła tylko biała. Dwie pozostałe zostały nietknięte :) Musiałam użyć czegoś innego. I jak za każdym razem nie zawiodłam się na cyklinie. Ręczna cyklina jest najlepszym narzędziem do czyszczenia drewna ze starych farb.
Trochę to trwało, ale było warto :)
 






 


 
Po oczyszczeniu mebelka pomalowałam go dwa razy białą farbą kredową.
To są bardzo wdzięczne farby. Właściwie pierwszy raz malowałam taką farbą. Szybko schną i są bezwonne. Po paru godzinach przetarłam w paru miejscach papierem ściernym by trochę postarzyć krzesło i nałożyłam bezbarwny wosk dla ochrony. Na następny dzień by nadać połysk wypolerowałam krzesło przecierając ręcznikiem frotte.
 



 

 
Siedzisko zrobiłam tapicerowane. Użyłam wysokiej gąbki i grafitowy materiał.
Dzięki temu, teraz wygląda trochę szlachetniej.
 
 








Tak pięknie świeciło słoneczko, kiedy robiłam zdjęcia, że pigwy wyszły jak mandarynki :)

Bardzo dziękuję za Wasze komentarze pod ostatnim postem z ketchupem paprykowym. Nie odpowiadałam, bo byłam na kiermaszu a weekend był za krótki by usiąść do laptopa.
Ale o kiermaszu to za chwilę. :)

Ślę uściski,
Beata




 
 


26 września 2015

Ketchup z papryki

W tym roku wpadłam w przetworowy wir. Od zawsze lubiłam mieć "coś" swojego w domowej spiżarce, ale w tym sezonie co chwilę wymyślam coś nowego. Pisałam Wam o ogórkach, o owocowych pastach na spirytusie. Zrobiłam dżemy z wiśni i z własnych działkowych brzoskwiń. Narobiłam ogromną ilość przecieru pomidorowego i soku z czarnego bzu. Będzie idealny do herbaty na zimowe wieczory, ale nigdy nie robiłam ketchapu z papryki. Jadłam kilkakrotnie i bardzo mi smakował. Więc oczywiście zrobiłam sobie własny. Przepis jest bardzo prosty i nie wymaga wielkiego poświęcenia. Szybko i ze wspaniałym rezultatem :)






 Dla zainteresowanych podam przepis:

  • 1,5kg czerwonej papryki
  • 100g papryczek chilli
  • 250 g cukru
  • 50 ml octu 10%
  • 250 ml oleju
  • 100 g koncentratu pomidorowego
  • 5 ząbków czosnku
  • 5 ziaren ziela angielskiego
  • 2 liście laurowe
  • sól do smaku
Paprykę wraz z papryczkami chilli oczyść i potnij na mniejsze cząstki. Zmiel w maszynce do mięsa z sitkiem o dużych oczkach. Przełóż ją do garnka, dodaj cukier, sól, ocet, olej oraz koncentrat. Gotuj przez ok 15- 20 minut pod koniec gotowania dodaj przeciśnięty przez praskę czosnek oraz zioła. Gotuj przez jeszcze 15 min. Wyciągnij listki laurowe i ziele. Gotowy ketchup wlej do słoiczków, zakręć, ułóż je na zakrętkach do czasu, aż całkowicie wystygną



Serdecznie polecam bo jest pyszny :)

Kochani! 
Jeśli będziecie jutro w Warszawie, zapraszam Was na Kiermasz Sztuka Umiaru .
Będę z naszymi dechami :)

Chociaż jest deszczowo życzę miłej niedzieli !
Beata



21 września 2015

Wyniki :)

Wczoraj robiłam brzoskwiniowy dżem z własnych, działkowych owoców.
Są kwaśne, mimo, że dodałam dosyć sporo cukru.
Ale na pewno przydadzą się do przełożenia piernika na święta :)
Zamknęłam w słoikach z oto takimi fikuśnymi zakrętkami.

My tu o dżemie, a przecież zwycięzca czeka!
Więc do rzeczy:
Bardzo dziękuję, że tak licznie wzięłyście udział w moim deskowym candy.
I za cudowne komentarze!
Zwycięzcą jest: mam wenę

Serdecznie gratuluję!
I proszę o przesłanie danych na adres  beata.piorek@gmail.com

Ściskam gorąco,
Beata

19 września 2015

Kosz w stylu loft

Tak się złożyło, że ostatnio piszę tylko o koszach, skrzynkach i pojemnikach. Dlaczego? Może dlatego, że są bardzo inspirujące a zarazem pomocne w domu by ewentualny nieporządek ukryć w jedną chwilę :) Lubię pochować niepotrzebne rzeczy by nie straszyły domowników. W dużym pokoju mamy starą skrzynię, ale często korzystam właśnie z pojemników i koszy.

Tym razem mój kosz jest metalowy i ogromny. Kupiłam go w sieci.
Był zardzewiały i brudny.
To pewnie kosz po ogromnym gąsiorze na wino.
Wyczyściłam go metalową szczotką, odtłuściłam i pomalowałam farbą koloru grafit.  



Rączki były zrobione ze starej gumy. 
Zmieniłam je na fajny, loftowy akcent.
 Bardzo ciasno owinęłam sznurkiem. 
Dołożyłam zgrabne kółeczka i gotowe :)







 Mam nadzieję, ze pamiętacie o moim candy KLIK .
Tylko do jutra :)
 
Uściski,
Beata


5 września 2015

Dwusetny post :)

Jak szybko minęło! 200 postów?
Co ja właściwie pisałam w tych postach?
Przecież jeszcze tyle chcę Wam pokazać!
Przyznam szczerze, że nie zauważyłam kiedy minęło mi 3 lata blogowania. Zaczęłam prowadzić bloga by opisywać przemiany starych mebli i przedmiotów. Myślałam sobie: może kiedyś ktoś wykorzysta moją pracę i zechce odnowić staruszka znalezionego na strychu. Ale w między czasie, czytając Wasze blogi zainteresowałam się wystrojem wnętrz, kolorami tkanin, trendami wnętrzarskimi itd. Podziwiam babeczki robiące na szydełku czy drutach, szyjące przepiękne poduchy czy przytulaki lub blogerki, które za pomocą decoupage tworzą piękne dzieła.
I właśnie dzięki Wam mam ogrom pomysłów na następne prace,
 czyli jestem GŁODNA POMYSŁÓW :)
Dziękuję bardzo, że jesteście bo wciągnął mnie ten blogowy świat.
W związku z tym zdecydowałam, że przy dwusetnym poście chcę
Wam podarować prezent od after better czyli dębową deskę - śniadaniówkę :)



A oto zasady:

1. Pozostaw komentarz pod postem.
2. Zabierz baner konkursowy do siebie 
i podlinkuj go.
3. Jeśli podoba Ci się u mnie zostań obserwatorem bloga.
4. Polub stronę Hungry for ideas na fb,
będzie mi niezmiernie miło:)
5. Zabawa będzie odbywać się jednocześnie
na fb i każdy komentarz będzie brał 
udział w losowaniu. 
6. Zabawa trwa do 20 września.







Zapraszam do zabawy :) 

 Miłej niedzieli!
Beata

3 września 2015

Lampa naftowa jupiter

 
Kochani! Tak się złożyło, że nadal pozostaję w temacie oświetlenia.
I to nie jest jeszcze koniec. :)
Ostatnio miałam przyjemność dostać lampę naftową Jupiter! Z tego co czytałam to lampy Jupiter miały swoją świetność w latach 50-tych. Ta moja jest młodsza, bo nazywa się JUPITER 2.
 Jest w bardzo dobrym stanie, wymagała tylko porządnego wyczyszczenia,
 ale ja oczywiście musiałam zmienić ją po swojemu.
 
 
 

 
Jej oryginalny kolor był ciemnozielony i niestety nie pasował do kolorów w pokoju :(



 
Po wyszorowaniu lampy pomalowałam ją na kolor brudny błękit.
 



 
 
Teraz idealnie pasuje do moich poduszek z second handu.
Pisałam o nich TU 






 
 
Lampa stoi na parapecie razem z kamykami z Chorwacji :)
Do tego ułożyłam dwie muszle które udają tealigthy i dopóki jest ciepło za oknem,
pozostaniemy w klimacie typowo letnim :)
 
Jutro jest piątunio, więc życzę Wam miłego weekendu.
Mam nadzieję, że jeszcze chwilę słoneczko z nami pobędzie.
 
Do miłego,
Beata