31 grudnia 2016

Jaki będzie 2017 ?

Idzie nowy rok, więc zadaję sobie pytanie: jaki będzie? Co wydarzy się nowego, czego nie przewidzę lub o czym lub o kim zapomnę. Tego nie wiem. Będę chciała zrealizować postawione sobie cele, ale czy się uda? I tak jak co roku, planuję, marzę....

Wracając do 2016 roku. Mogę powiedzieć - był udany. Miałam okazję poznać ciekawych ludzi, zakończyłam parę ciekawych, meblowych projektów, wciąż poznawałam swoje słabości. Mam nadzieję, że w nadchodzącym roku moja pasja będzie napędem by spełnić swoje marzenie. Bo podobno się spełniają, więc może nadchodzący rok 2017 będzie dla nas zaskakująco fajowy.




Oczywiście życzę Wam z całego serca, żeby każdemu spełniło się najskrytsze marzenie. Żeby "chcieć to móc" było naszym hasłem przy podejmowaniu ważnych decyzji. Życzę Wam niepoliczoną ilość pomysłów i cudownych ich realizacji. Wszystkiego najlepszego w nowym 2017 roku.

Beata

12 grudnia 2016

Drewniana niecka- koryto

Od kiedy wróciłam po wyprzedaży garażowej od koleżanki z całym samochodem skarbów zaczynam je czyścić i wciągać powoli do domu. Tak niewidzialnie, żeby nie zagracić mieszkania, ale korzystać  z nich w miarę możliwości. :) I taka okazja się nadarzyła. Idą święta i jest potrzeba wymodzenia jakiegoś stroika. Wiele ich było: wiszące wianki na ścianie, leżące-otulające świecę, które można ułożyć na stole itp. Niewiele myśląc zeszłam do piwnicy i wyciągnęłam nieckę lub jak kto woli korytko. Stare, zeżarte przez chrząszcze, ale piękne. Oczyściłam je szlifierką i papierem ściernym. Ukazał się piękny srebrny kolor drewna. Bardzo mi się spodobała więc zabrałam ją do domu by wykorzystać do stroika. 



Mimo, że deszcz padał cały weekend, poszłam na łowy. Przyniosłam gałązki świerku, ostrokrzewu i tui. Niestety znalazłam tylko jedną szyszkę :( I zastanawiałam się dlaczego ich nie ma. A może Wy wiecie: kiedy trzeba zbierać szyszki? Bo w moim lesie ich nie było ,haha...

7 grudnia 2016

Góra od starej maszyny do szycia


Ostatnio odnowiłam drewnianą górę od maszyny do szycia. Niby nic strasznego, haha.... Nie to, że jestem już takim fachowcem. To nie o to chodzi. Ale po pierwszych oględzinach co trzeba zrobić po kolei, nie widziałam problemu. Na pewno trzeba było wyczyścić, posklejać odchodzący fornir, w niektórych miejscach uzupełnić małe ubytki lub uzupełnić je szpachlą. Nic szczególnego :) Ale to nie jest cała prawda. Kiedy zaczęłam barwić wszystkie elementy, dotarło do mnie, że czas jest moim wrogiem. Duże powierzchnie typu szafa, stół czy komoda łatwo schną. Przy takiej maszynie musiałam mieć dużo czasu na wysychanie malutkich elementów. Same miejsca na 4 szufladki to nie mały wyczyn. Śmiałam się, że "nie doceniłam wroga". 





Mimo wszystko, maszyna odwdzięczyła mi się swoim urokiem. Bardzo fajny mebelek. Sama mam nogi od Singera, ale ta góra jest na prawdę bajeczna.